*Oczyma Alice*
Może jednak za bardzo gwałtownie wybiegłam z budynku,
przecież nie każdy wie co ja naprawdę czuje. Właściwie to nikt nie wie i
nie powinnam tego od nikogo wymagać. Ale to był odruch, coś jakby we
mnie pękło, coś co chroniłam w sobie, by nie opuściło wnętrza mnie.
Szłam
powoli ciemnymi uliczkami Londynu wpatrując się z zaciekawieniem w
zabytkowe budynki tej dzielnicy. Nigdy tu nie byłam, właściwie nie wiem
co oznacza "TU". Nie wiedziałam gdzie Idę, ale nadal brnęłam przed
siebie. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok, niestety nie mogłam
zlokalizować do kogo należy. Co parę kroków odwracałam się, by spojrzeć
za siebie, ale dalej nikogo tam nie dostrzegłam. Po chwili poczułam
czyjś oddech na swoim ramieniu. Zdezorientowana stanęłam w miejscu, po
czym niespodziewanie rzuciłam się do biegu, było to trochę trudne,
ponieważ byłam strasznie zmęczona. Mimo tego w zaskakująco szybkim
tempie dobiegłam na róg jednej z ulic. Byłam już wystarczająco daleko,
by uniknąć zaatakowania przez nieznajomego.
Szłam prze siebie, mój
oddech powoli się uspokajał, kiedy obok mnie przystanął samochód.
Zaczęłam szybciej iść, gdy usłyszałam czyjś głos wypowiadający moje
imię:
- Alice, poczekaj. - spojrzałam za siebie i zauważyłam Liam'a,
który jedną ręką opierał się o drzwi, a drugą trzymał kierownicę.
Zatrzymałam się na chwilkę, a on podjechał i otworzył mi drzwi. -
Wsiadasz? - zastanowiłam się chwilkę i postanowiłam z nim pojechać, to
zawsze lepsze niż plątanie się po nie oświetlonych uliczkach.
Jechaliśmy w ciszy dopóki Liam nie zaczął tematu:
- Co ty tu robiłaś, to niebezpieczna okolica. - zapytał zaciekawiony.
- Mogłabym cie zapytać o to samo. - moja odpowiedź wyraźnie go speszyła, bo nic więcej nie powiedział.
Dojechaliśmy
pod mój dom, a ja podziękowałam za podwózkę i zaszyłam się w mojej
torebce w poszukiwaniu kluczy. Weszłam do domu i cichaczem popędziłam
do swojego pokoju, co niezbyt mi się udało, bo upadłam dobre cztery
razy.
Gdy z poobijanymi nogami dotarłam do pokoju bezwładnie opadłam
na łóżko i wzięłam do ręki telefon. Z przyzwyczajenia włączyłam
wyświetlacz i ukazała mi się ikonka sygnalizującą połączenia od Darcy.
Chwile
zastanawiałam się czy do niej zadzwonić, ale mój honor był silniejszy.
Gdybym zadzwoniła, pokazałabym, że jestem słaba. Wiem, jestem taka, ale
nikt poza mną nie powinien o tym wiedzieć.
*Oczyma Darcy*
Wróciłam do domu po treningu, wzięłam prysznic i położyłam się spać.
Jak
to zwykle bywa nie mogłam zasnąć. Sięgłam więc do kieszeni kurtki, w
której byłam w szkole, lecz nic tam nie znalazłam. W tamtej chwili
przypomniałam sobie wydarzenia sprzed paru godzin, tabletki i prochy,
które kupiłam jak zwykle u Louisa musiały mi wypaść podczas ucieczki.
Czyli czeka mnie kolejna nieprzespana noc i dzień bez wspomagających
substancji. Jak na razie dobrze sobie z tym radze, ale co będzie jak
pójdę do szkoły? Louis już pewnie nie sprzeda mi nawet jednej działki, a
jakby to i tak bym jej od niego nie kupiła. Ale czego nie robi się dla
rzeczy których pragniemy? Które dają nam siły na kolejny dzień? Tylko
jedna osoba może mi pomóc i zrozumieć... Zayn.
Ponownie wzięłam do
rąk mój telefon i wyszukałam w spisie kontaktów numer Zayn'a. Wcisnęłam
zieloną słuchawkę i przyłożyłam chłodny telefon do ucha, co spowodowało u
mnie przeszywający dreszcz. Już po chwili w słuchawce rozbrzmiał
zaspany głos Malika:
- Czego chcesz?
- Hej, też miło cie słyszeć.
- Wiesz która jest godzina? Dokładnie 2 w nocy.
- Jak robiliśmy imprezę to jakoś ci to nie bardzo przeszkadzało.
- To była inna sytuacja, jakbyś przyszła do mnie to bym się nie pogniewał. - powiedział z cichym śmiechem.
- Tak, wiem dla Malika każda pora jest dobra.
- A tak w ogóle to po co dzwonisz? Bo chyba raczej nie, żeby pogadać o moim sposobie spędzania imprez.
- Mam sprawę...
- Do mnie?
- Tak, czy to takie dziwne?
- Może zaczniesz gadać, bo chciałbym być jutro żywy.
- Masz towar?
-
Nie, właśnie miałem dziś kupić u Louisa, ale ta akcja z tobą
pokrzyżowała mi plany. A raczej ty jesteś ważniejsza niż jakieś tam
prochy.
- To zależy dla kogo...
- Dla mnie napewno.
- Taa, wmawiaj to swoim pizdom, które spędzają z tobą noc.
- Jakbyś nie była to bym przeszedł obojętnie, a tego nie zrobiłem.
- Dobra, mniejsza z tym. A co teraz zrobimy? Przecież Louis już nigdy nie pokaże się pod szkołą.
-
Znajdziemy innego dilera. Nie martw się i staraj się o tym za dużo nie
myśleć. A teraz daj ludziom spać. Do jutra. - gdy skończył mówić, bez
słowa rozłączyłam się i ponownie się położyłam.
Świetnie piszesz! :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału : 3
Tak bardzo bym chciała aby Darcy była z Zayn' em <3 Pasują do siebie :D haahahha xoxoxo
I dobrze by było żeby Alice przestała się ciąć :C ale z drugiej strony przez to widać jakie ma problem ? :3
Rozkmina Iinszy ;-; XD
Okej to ja kończe :* Pozdro :3 życzę weny xoxoxox
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńCzemu wybiegła z bezpiecznego miejsca? Czy ona nie ma co robić tylko błąkać się po ciemnych ulicach? :D
Liam dobrze postąpił zabierając ją do tego samochodu, gdyby nie on dziewczyna chyba umarłaby ze strachu...
Darcy zniszczy sobie życie przez te prochy! A jak Zaynowi na niej zależy nie powinien sprzedawać jej tego szajsu... To tylko psuje zdrowie! Po co się odurzać takimi używkami? Rozumiem, że dziewczyna ma problemy, ale niech sobie sama z nimi poradzi, a nie sięga po używki... Niech będzie silna!
Nie za bardzo lubie czytac o one direction, ale weszłam po pierwsze, bo zobaczyłam spam na moim blogu, a po drugie mi się nudzi :D. Długość jest moim zdaniem w sam raz, a opisy też wychodzą Ci nieźle.
Pozdrawiam!
Amy ;)
Zapraszam rownież do siebie :)
http://melodie-serc.blogspot.com/
Masz talent. Ten rozdział tak samo jak poprzednie super. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńLilka.
louistomlinson-change-my-life.blogspot.com
Świetny rozdział! Masz fajny styl pisania, ciekawa historia... czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://polishfriends216.blogspot.com/ Mile widziane komentarze :)